środa, 11 września 2013

Oznaczenia szlaków górskich w Karpatach – Słowacja

Oznaczenia szlaków górskich w Karpatach – Słowacja

Jako, iż dwa miesiące temu miałem okazję przejść kilka pasm słowackich Karpat Zachodnich i nabyłem w miarę przekrojowy ogląd sytuacji, dlatego też postanowiłem z tej okazji coś napisać. Będzie to osobny post, lecz pełniący również rolę uzupełnienia tematu „Oznaczenia szlaków górskich w Karpatach(Polska, Ukraina, Rumunia) – subiektywnie i praktycznie”.


Po obserwacji słowackich szlaków powiem wprost – „serce roście”.
Nasz południowy sąsiad, mimo iż niewielki powierzchniowo, a pokryty górami od wschodu po zachód nauczył się doceniać swoje bogactwo naturalne, co więcej – pojął, że trzeba szanować je i chronić. Mając w pamięci szeroki przekrój realiów oznaczania szlaków górskich w Karpatach – Słowacja wyraźnie wyminęła peleton i wysunęła się na prowadzenie w wyścigu o umilenie wędrówki turystom.
Ze znalezieniem drogi w górach nie ma najmniejszego problemu. Znaczki malowane są często, gęsto i konsekwentnie. W samym oznakowaniu zaś widać pewnego rodzaju ład  i porządek, czego w innych krajach brakuje.  Tym samym oprócz prostokątnych znaczków malowanych na drzewach, szlak znaczą drogowskazy i  tyczki.







Model standardowego, malowanego  znaku jest taki sam jak polski i na dłuższe wywody nie zasługuje. Ciekawą kwestią jest zaś oznaczanie zakrętów, a właściwie odległości do nich. Nie wszędzie, ale w większości,  pod „zakręcającym” znakiem szlaku wypisana jest odległość do samego skrętu (np. 20m).  Głupota możecie rzecz – jednak z doświadczenia powiem, iż czasem znacznie ułatwia życie. Nieraz do wyboru mamy kilka ścieżek i wtedy taki znaczek będzie bardzo pomocny.  Szkoda, że tego typu wskazówek brakuje w Polsce.
Drogowskazy z charakterystycznym kapeluszem na Słowacji ustawione są bardzo licznie i rosną niczym grzyby po deszczu. To właśnie w tej kwestii widać konsekwencję i staranność. Drogowskazy są na bieżąco ewidencjonowane i naprawiane (uzupełniane), o czym świadczą daty produkcji i numery i tablic. W każdym miejscu, do którego jakiś drogowskaz wskazuje określony czas przejścia, stoi kolejny (lub stał, zanim zaczął komuś przeszkadzać). Nieraz, choć sam szlak jest zarośnięty i nieprzedeptany niemal możemy mieć pewność, że w spodziewanym miejscu zobaczymy znajomy słupek w kapeluszu. Taka konsekwencja w stawianiu drogowskazów jest bardzo pomocna w marszu. Nie dość, że pokazuje kierunek, to jeszcze pozwala na bieżąco śledzić tempo chodzenia nawet bez pomocy mapy.


Na polach, łąkach i otwartych przestrzeniach Słowacji możemy śmiało oczekiwać tyczek z wymalowanymi oznaczeniami. Powiecie, że i w Polsce bywają, a ja odpowiem, że znam realia. Na Słowacji pierwszy raz mogłem zaobserwować, że tyczki nie w teorii, ale w praktyce stoją na polach i pomagają trafić do celu. Co innego w Polsce. Tam najczęściej nadają się one rolnikom do konstruktywnego wykorzystania  lub spalenia.

Podczas wędrówki grzbietami kolejnych pasm słowackich zauważyłem ciekawą prawidłowość. Im bliżej stolicy, tym szlak lepiej oznaczony. Widać to po ilości znaków i poziomie ich utrzymania, który proporcjonalnie rośnie z każdym kilometrem  w kierunku południowo-zachodnim. W praktyce na zapomnianych szlakach Małych Karpat było więcej oznaczeń niż np. w Fatrze Luckanskiej.
Podsumowując, muszę przyznać iż tak dobrym stanem oznakowania szlaków w Karpatach słowackich byłem szczerze zaskoczony. Tym samym, w obliczu nowych faktów Słowacja wędruje w moim rankingu na pierwsze miejsce. Od południowych sąsiadów musimy zacząć się uczyć, zarówno porządku znakowania, jak i szacunku dla włożonej w to pracy. Chodzi więc nie tylko o malowanie nowych znaków i stawianie słupków, ale o powstrzymywanie się przed niszczeniem tablic, czy wyrywaniem tyczek.  Zróbmy tylko/aż tyle, a szlak będzie wyglądał znacznie inaczej.

Pozdrawiam
Tomasz Duda

3 komentarze:

  1. Tomku, dodatkowo dodam iż na Słowacji spotkałem się z ewenementem nawet nie przychodzącym mi do głowy w oznakowaniu szlaków. Schodząc z Chaty pod Suchym w Malej Fatrze, do Varin - spotkałem dodatkowe oznaczenia w postaci taśm odblaskowych. Zamocowane były pineskami w gęstym lesie .. nad wzorem szlaku. W nocy efekt tego musi być rewelacyjny i pomocny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki bardzo za informację! Nie spotkałem się jeszcze wprawdzie z tym sposobem wskazywania drogi, jednak to tylko potwierdza fakt, że naród słowacki się stara, aby turystom było lepiej ;)

      Usuń
  2. To, że im dalej na zachód Słowacji, tym szlaki są lepiej oznaczone, to najprawdziwsza prawda! Też zauważyłam taką prawidłowość :)
    Mnie w słowackich oznaczeniach uderza akuratność czasów przejść - jeżeli na drogowskazie jest napisane, że na określony szczyt jest 20 minut, to jest to 20 minut żwawym marszem. Albo biegiem ;)

    OdpowiedzUsuń